Ramm Mylvaganam – te nazwisko kibicom piłki mówi tyle, co nic. Ale to jego firma Prozone lata temu przecierała szlak analityki piłkarskiej. Dzisiaj kluby są bardziej zanurzone w liczbach niż kiedykolwiek, szuka się ludzi do tego i coraz więcej pieniędzy wykłada na stół. „Dane są jak obrazy Juliana Beevera, który zasłynął tym, że malował trójwymiarowe rzeczy na chodnikach. One są niesamowite, gdy oglądasz je z właściwej pozycji. Spróbuj stanąć w złym miejscu i wyglądają jak gówno” – mówi Mylvaganam.
Jego sylwetkę przedstawił ostatnio portal „The Athletic”. Mylvaganam w Prozone zainwestował 2 mln funtów. Pierwsze znaczące efekty pracy pojawiły się dopiero po pięciu latach. Dzisiaj Prozone nie jest już Prozonem, bo nazywa się Stats Perform. Firma została sprzedana amerykańskim inwestorom. Ale nawet Chris Wilder, trener Sheffield niedawno używał nazwy Prozone i nadal funkcjonuje ona w środowisku.
Pierwszym klubem, który skorzystał z Prozone było Derby pod koniec lat 90. To pokazuje, że analityka już wtedy przecierała szlaki. A to przecież ponad dwie dekady temu. Mylvaganam mówi, że dane i tak późno dotarły do piłki. Inne sporty już wcześniej to odkryły. Futbol dopiero teraz dogania pod tym względem dyscypliny zanurzone w Stanach. Trenerskim pionierem danych był Steve McClaren, wtedy trener Derby, a w przyszłości selekcjoner reprezentacji Anglii. Jego pokój wyglądał jak schowek na miotły. Mnóstwo papierów, telewizory, kasety VHS. Mylvaganam spytał: nie szkoda ci na to czasu? Przecież to mógłby robić ktoś inny. McClaren powiedział, że nie ma nikogo innego. I w ten sposób powstała przestrzeń, by pojawiła się firma, która zrobi to lepiej, szybciej, dokładniej.
Plan Mylvaganama polegał na nagrywaniu każdego meczu wieloma kamerami: minimum sześcioma, a maksymalnie ośmioma. Kamera śledziłaby ruch każdego gracza co do 0,1 sekundy. Zakres kątów zwiększałby dokładność wyniku. Siedziba Prozone powstała w 1998 roku. Rok później w Derby był już pokój do analiz. Każdy piłkarz, który o 10:30 spóźnił się na sesję analityczną wpłacał 50 funtów. Pieniądze szły do Mylvaganama.
To była ważna zmiana. Trenerzy mogli ocenić, co robili zawodnicy i poprzeć swoje spostrzeżenia liczbami i szczegółowymi materiałami wideo. Jeszcze większym skokiem dla Prozone był czas, gdy McClaren odszedł z Derby i przeniósł się do Manchesteru United w 1999 roku, stając się asystentem Sir Alexa Fergusona. McClaren chciał zabrać ze sobą Prozone, a Mylvaganam został zaproszony na spotkanie z Fergusonem w bazie treningowej klubu.
– Fergusonowi i ludziom w klubie to się podobało, ale nie chcieli zapłacić. Nie widzieli potrzeby inwestycji w coś, czego jeszcze dobrze nie znają – opowiadał Mylvaganama w „The Athletic”. Obie strony poszły na kompromis. Uzgodnili, że jeśli United zdobędą trofeum w tym sezonie, zapłacą połowę proponowanej ceny. Koszt Prozone wahał się od 100 000 do około 300 000 funtów. Finał był taki, że United wygrali potrójną koronę. Ferguson był pod takim wrażeniem jednego z plików analitycznych przygotowanych na mecze z Juventusem w półfinale Ligi Mistrzów, że wręczył Mylvaganamowi dwa bilety na finał w Barcelonie
Sam Allardyce w Boltonie był kolejnym menadżerem, który użył Prozone, a dzień po tym, jak jego ekipa pokonała Preston North End w barażach o Premier League, Mylvaganam odebrał telefon. Zadzwonił David Moyes, wówczas trener Preston. „Daj mi ten Prozone” – mówił.
Dzisiaj, po dwóch dekadach Mylvaganama znowu chce zrobić przełom w analityce piłkarskiej. Jego AI Abacus ma odpowiedzieć na pytania, które zadają sobie trenerzy na całym świecie: który europejski piłkarz najbardziej będzie pasował do przykładowego Leeds? Brane są pod uwagę liczbowe charakterystyki graczy dopasowane następnie do statystycznego profilu klubu. Bayern Monachium już to testuje. Drugi w kolejce jest Tottenham. Mylvaganam nieodpłatnie przekazał oprogramowanie Hartlepool United, drużynie amatorów, mówiąc, że jego celem jest to, by analityka i scouting były demokratyczne. Każdy powinien mieć do nich dostęp.