O czym myślę, kiedy biegam. Miralem Pjanić opowiada o kulisach gry.

Miralem Pjanić udzielił świetnego wywiadu „France Football”, w którym rozmowa toczy się tylko o tym, co na boisku. Często są to sprawy banalne, ale w tym konkretnym kontekście ma to ogromną wartość. Francuscy dziennikarze zaglądają do głowy piłkarza Juventusu: co czuje, gdy jest na boisku, jak myśli, albo czy ciąży na nim odpowiedzialność. Przetłumaczyliśmy najważniejsze fragmenty. 

O czym myślisz, kiedy wychodzisz na boisko?

Jestem w bańce. Liczy się tylko moja koncentracja. Myślę tylko o wygranej. Piękna gra daje więcej przyjemności, to jasne. Ale jeśli na końcu nie masz wyniku, to robi się bałagan.

Które miejsce boiska lubisz najbardziej?

Środek. Muszę mieć cały czas kontakt z piłką. W ten sposób wchodzę w mecz. Dotykam piłki, łamię linię, prowokuję innych do biegania i wychodzenia na boisku. To jest rytm, który lubię. Czuję wtedy zadowolenie.

Lubisz tę pozycję, bo tam kreuje się gra?

Tak, Maurizio Sarri nie jest zadowolony, gdy ruszam do przodu. Gdy zapuszczam się pod pole karne rywala. On ma swoją wizję mnie. Mam być równowagą. Mam czuć granice i ich nie przekraczać. Przede wszystkim ma oferować moim kolegom rozwiązania.

Przykładowa sytuacja: Leonardo Bonucci ma piłkę. Co robisz?

Pokazuję się na najlepszej możliwej pozycji. Tak, żeby Leonardo unikał długiej piłki. Chcemy grać szybko, na jeden, dwa kontakty. Muszę pokazać mu, że jestem aktywny. Nie chowam się za rywalem. Ostatnio w wielu meczach miałem krycie indywidualne. Wtedy zabieram mojego kolegę ze sobą, żeby zrobić miejsce mojej drużynie. W ten sposób też tworzę grę.

Zanim otrzymasz piłkę od obrońcy zauważyłem, że najpierw skanujesz przestrzeń. Widzisz kto jest z lewej, kto z prawej. Albo kogo masz przed sobą.

Czasem muszę wycofać piłkę. Jeśli nie czuję przestrzeni, lepiej zagrać bezpiecznie. Ale na ogól moim zamiarem jest posuwać grę do przodu. Badam, co się dzieje dookoła mnie, zanim jeszcze dostanę piłkę. Wymaga się ode mnie, żebym podaniami robił przewagę. Mamy wystarczająco dobrych piłkarzy, że jeśli stanę na wysokości zadania, to wiem, że oni też posuną sprawy do przodu. Też robią różnicę.

Musisz się tak rozglądać zanim dostaniesz piłkę?

Jasne. Bez tego tracisz dwie, trzy sekundy. Nie mogę dostać piłki i dopiero badać boiska. Zbieranie informacji jest niezbędne, szczególnie na mojej pozycji.

Piłka zaraz wyląduje przy twoich stopach. Wiesz już, co zaraz zrobisz?

Jeśli nie wiem, czekam, odkładam to (śmieje się). Ale muszę wiedzieć. Mój pierwszy kontakt musi wskazywać, że idziemy do przodu. A drugi musi popchnąć sprawę dalej, czyli podać do kolegi, który na stosunkowo dobrej pozycji. Jeśli nie widzę opcji, oddaję piłkę środkowemu obrońcy. Niech zyska trochę na popularności. W tym wszystkim najważniejsza jest jakość techniczna piłkarzy. Tacy, którzy grają na jeden kontakt, przyspieszają grę i robią zament w głowach rywali. Strzeliliśmy tak w ten sposób wiele goli.

Kiedy dostajesz piłkę, częściej działa u ciebie instynkt, czy to faktycznie myślenie i analizowanie?

Wiem, co mam robić, ponieważ robiłem to tysiące razy. Oglądałem to. Przerabiałem na sobie w nieskończoność. To jest inteligencja rozumienia sytuacji. Musisz wiedzieć, kiedy przyspieszyć, a kiedy opóźnić grę. To się robi samoistnie. Może to instynkt, nie wiem. Wszystko też zależy od rywala – tego jak zachowuje się względem mnie. Muszę analizować i na bieżąco to przerabiać.

Myślisz szybciej niż inni?

Czy szybciej? Tak. Jeśli grasz w środku, to musisz myśleć szybciej niż inni. Najważniejsza jest kontrola piłki. To jest klucz. Musisz wiedzieć, jak zabrać się z piłką. Jak ją chronić. Której części stopy używać. I ciągle patrzeć, mieć głowę wysoko. Widzieć jak przesuwają się zawodnicy. Szukać otwartych przestrzeni. Jeśli to posiądziesz, widzisz więcej.

Co takiego np. widzisz, czego nie widzą inni?

Dziury. Linię, gdzie można zagrać. Rywali, którzy źle się ustawili. I moich kolegów, którzy czekają na piłkę. Znam charakterystykę moich kolegów. Wiem, co może zrobić przewagę. Staram się jak najszybciej dostarczyć im piłkę, żeby znaleźli się w możliwie najlepszej sytuacji. Dzisiejszy futbol jest szybki, będzie jeszcze szybszy. Musisz reagować błyskawicznie. Szukanie kanałów, którymi możesz przyspieszyć grę jest bardzo ważne.

W trakcie meczu słyszysz kibiców?

Jestem skupiony, ale tak, nie da się ich nie słyszeć. Nie zmienai to jednak niczego.

A trenera?

Jeśli są przerwy w grze, to zerkamy na linię boczną. To są takie relacje, że wystarczą gesty i wiemy, o co chodzi.

Trenerzy rozmawiają z tobą w trakcie meczu?

Jeśli taktycznie coś nie gra, są ludzie, którzy przekazują nam wskazówki. Ale ogólnie nie rozmawiamy. W przerwie jest dyskusja i korygowanie błędów. Musisz być naprawdę w dramatycznej sytuacji, gdy trener krzyczy, a ty masz jeszcze czas, żeby z nim dyskutować.

Jakie są oczekiwania Sarriego względem ciebie? Podobno masz mieć 150 kontaktów z piłką na mecz.

Tak powiedział na konferencji. Nie wiem, czy tak jest faktycznie. Nie troszczę się o to, czy jest to 90, czy 150. Liczy się gra drużyny. Może być dobra nawet wtedy, gra mam 80 kontaktów z piłką. 150 przy indywidualnym kryciu to wynik bardzo duży. Nikt nie jest głupi. Trenerzy uczują drużyny, że kluczem zespołu jest rozgrywający. On nadaje tempo. Każdy wie, że jeśli Pjanic ma dużo miejsca i że jeśli jest często przy piłce, to mogą dziać się rzeczy złe. Dlatego mam mniej tych kontaktów z piłką.

Jak radzisz sobie z indywidualnym kryciem?

Denerwuje mnie to, bo rzadziej dotykam piłki. Ale musisz szukać rozwiązań. Musisz zagrać kilka piłek do tyłu. Trochę się porozpychać. Ważne, żeby nie tracić koncentracji. Są mecze, kiedy wszystko idzie źle. Musisz to zaakceptować i czekać na zmianę. Są takie momenty w spotkaniu, gdy rywal też traci koncentrację.

Mehdi Benatia mówi, że zawsze byłeś oczkiem w głowie trenerów.

Zawsze to powtarza. Co mam powiedzieć? Staram się mieć dobre relacje ze wszystkimi. Myślę o zespole. Żeby dzięki mnie mógł dać z siebie maksimum. Nie jestem indywidualistą. Nie lubię tego. Nie interesują mnie laurki od dziennikarzy. Naprawdę, jest to dla mnie trzeciorzędne.

Masz sytuacje w meczu, kiedy boisz się przyjąć piłkę?

Na pewno nie czuję strachu. Jest mnóstwo sytuacji w meczu, kiedy nie dostajesz dobrej piłki. Albo, kiedy dostajesz w sektorach niebezpiecznych. Musisz rozróżnić tę sytuację i zminimalizować ryzyko. Przyjmujesz piłkę i wybierasz rozwiązanie, które nie posuwa drużyny do przodu, ale też nie niszczy niczego.

Lubisz piłkę?

Tak, oczywiście, że lubię piłkę (śmieje się). Mam czasem wrażenie, że zrobiliśmy z tego coś bardzo poważnego, ale to wspaniała gra. Moja miłość ciągle jest przy niej. Dzięki temu mogę zarabiać na życie.

Na początku twojej kariery, twoja matka Fatima powiedziała: „Miralem, wiedział, że piłka go kocha”. Faktycznie tak to czułeś?

Myślę, że tak jest. Piłka mnie kocha. Jest dla mnie miła. Słucha moich stóp.

Jaka jest twoja główna myśl, kiedy jesteś na boisku. Nie tracić piłki?

To zależy. Na mojej pozycji nie mogę tak myśleć. Muszę podejmować ryzyko. Ale to też musi być logiczne. I musi służyć reszcie. Oczywiście podstawą jest nie dawać piłki rywalowi. Im mocniej piłka kręci się przy naszych stopach, tym mocniej przeciwnicy są wkurzeni. Biegają zmęczeni. Trzymanie piłki jest ważne. Prędzej czy później, linie się otwierają. Powstają dziury. Ważny jest rytm zespołu: oddychać wraz z resztą piłkarzy. Zsynchronizować wspólne ruchy. I nagle zdobywasz gola.

W piłce musisz myśleć o innych?

Grasz z innymi. Musisz szukać im miejsc, dostarczać piłkę. Ja ustalam tempo i szukam dla nich rozwiązań. Ale oni też muszą współpracować ze mną. Muszą się ruszać, proponować zagrania. Czasem jeden metr w lewo i robi się przestrzeń, której rywal już nie załata i pada bramka.

Jesteś przy piłce. Cristiano Ronaldo proponuje ci ruch. Czujesz, że musisz od razu mu podać?

Niekoniecznie do niego. Widzę też innych. I też myślę o innych zagraniach. Oczywiście, kiedy jest kontra i widzisz Cristiano, znasz jego predyspozycje, to już sam instynkt podpowiada ci: graj do niego! Graj jak najszybciej! Cristiano jest świetny w pokazywaniu się do gry. Sam otwiera wiele kanałów. A jak już dostanie piłkę, to wie dokładnie, co za sekundę z nią zrobi.

Z którym piłkarzem czujesz chemię?

Uwielbiam grać z Dybalą. Ma wielki talent, lubi grać dla zespołu. Kiedy dam mu piłkę, wiem, że zrobi z niej użytek. Możemy powiedzieć, że mamy podobne myślenie, mamy podobną charakterystykę techniczną.

Ciąży na tobie odpowiedzialność za grę Juve?

Nie. Ale czasami, kiedy bardzo chcę, a nie mogę, to doprowadza mnie to do szaleństwa. Żyje mi się źe, swędzi mnie. Wręcz zjada. Zawsze wychodzę z założenia, że można coś zrobić lepiej. Chcę być perfekcyjny. I zawsze zaczynam od siebie. Jeśli przegrywamy, oglądam każdą akcję i myślę, w którym momencie mogłem zrobić coś lepiej. Ale jeśli wygrywamy, też nie osiadam na laurach. Zawsze weryfikuję swoje wyboru. Jest mnóstwo akcji, w których mogłem zachować się lepiej.

Winisz się?

Nawet, jeśli to nie tylko moja wina, to mówię sobie: „Cholera, powinienem zrobić więcej. Ryzykować. Pokazywać się częściej do gry”. Czasami wygrywamy, ale nie jestem zadowolony. Bo nie graliśmy tak jakbym chciał. Denerwuję się.

Jeśli Juve nie może rozwinąć skrzydeł, to…?

Biorę to do siebie. Czuję się odpowiedzialny.

Jeśli Pjanic gra dobrze, to Juve też?

Mniej więcej. Chyba tak jest. Jeśli mam piłkę i często przeze mnie przechodzą akcję, to Juve gra dobrze.

A kiedy Juve nie jest dobre, to oskarża się o to Pjanica?

Nie mogę być jedynym odpowiedzialnym. Tak samo nie jest winą napastników, że przegrywamy mecz, bo oni nie trafili do siatki. Różne rzeczy dzieją się w sezonie. Niekiedy tracisz kolory, jesteś zmęczony, nie wiesz, czemu tak się dzieje.

Wynik jest ważniejszy niż styl?

Dla mnie tak, na pewno. Jesteśmy oceniani na podstawie wyniku. Ludzie chcą mieć klarowny obraz: zwycięzca, przegrany. O stylu się zapomina. Bycie doskonałym jest trudne. Ciężko to wszystko połączyć. Perfekcją była Barcelona Guardioli z Xavim, Iniestą i Messim. Każdy chciałby tak grać i tak wygrywać. Ale to życzenia. Najcześciej jest tak, że musisz poświęcić wszystko, bo najważniejszy jest wynik.