Ekspert od stałych fragmentów gry. Nowy członek w sztabie Guardioli

Po przegranym meczu z Norwich w tym sezonie, Pep Guardiola wściekał się na stałe fragmenty gry. Beniaminek pokonał giganta bronią, którą z pozoru (najniższy zespół w lidze) nie powinien wygrać. – Mamy tu ogromne braki – mówił Hiszpan i wygląda na to, że znalazł na to lekarstwo. W „L’Equipe” można dziś znaleźć bardzo ciekawy artykuł o 38-letnim Nicolasie Joverze, Francuzie, który z analizy stałych fragmentów zrobił swoją wizytówkę, a ostatnio w meczu z Wolverhampton pierwszy raz usiadł na ławce obok Pepa. Wrzucamy luźne tłumaczenie. 

***

W niedawnym meczu Wolverhampton – Manchester City (3:2) szukaliśmy go przy loży prasowej, gdzie zwykle swoje komputery rozstawiają analitycy klubu. Ale tego dnia, 27 grudnia, 38-letni Nicolas Jover zaskoczył wszystkich, samego siebie też. Siedział w tym czasie na ławce mistrza Anglii u boku Pepa Guardioli.

To historia, która jak każda inna, zaczyna się od zera. Jover był piłkarzem w małym miasteczku Agde na południu Francji. Studiował techniki aktywności fizycznej i sportowej (STAPS) na Uniwersytecie w Montpellier. „Bez pracy i bez CV”, jak sam mówi, wyjechał do Kanady. Chciał pracować w piłce i więcej widział szans za oceanem niż w ojczyźnie. Został dyrektorem technicznym w amatorskim klubie z Sherbrooke.

– Tu zacząłem żyć z piłki. Przede wszystkim uświadomiłem sobie znaczenie danych i analizy w amerykańskim sporcie. Tu było tu zakorzenione od lat. Ale potem wróciłem do Francji i zobaczyłem, że analityka nie istnieje – mówi.

Zaczął dokształcać się jako trener. Na jednym z kursów poznał Pascala Baillsa, asystenta Rene Girarda w Montpellier. W 2009 roku dołączył do grupy skautów klubu. Wkrótce jego rola zaczęła rosnąć, aż nagle znalazł niszę, z której zbudował przewagę. Zauważył, że w klubie mało pracują nad stałymi fragmentami gry. Zaczął je analizować. Stał się ekspertem w tej dziedzinie.

– Nigdy nie byłem profesjonalnym piłkarzem. Nie pochodziłem z ich świata. Jestem pewien, że na początku byłem dziwolągiem. W Montpellier wsiadłem do samolotu i szybko musiałem nauczyć się odpowiednich kodów – przyznaje.

Montpellier między 2010 a 2014 rokiem mocno inwestuje w oprogramowania analityczne. Przed mundialem w Brazylii pracą Jovera zaczyna interesować się reprezentacja Chorwacji i przede wszystkim Niko Kovac. Po paru spotkaniach biorą i system, i Jovera.

– Dobrze się z nim dogadywałem. Dzieliłem się pomysłami. Niektóre brał, inne nie. Zrozumiałem, że piłka to pragmatyzm. Kluczem są piłkarze. Analiza to nie PlayStation, że poustawiasz, ponaciskasz i wygrasz mecz.

W 2015 oku pojechał do Brentford pod Londynem. Zaczął pracować z klubem w Championship, siódmej najbogatszej lidze świata. Klub skontaktował się z nim po seminarium dla analityków w Barcelonie lub Monachium. Rozbieżność wynika z tego, że on sam nawet nie pamięta, gdzie mógł wpaść im oko, tyle tego wtedy było. Brentford miał już wtedy specjalistę od stałych fragmentów, ale w pracy Jovera zauważyli rozwój. „Z przyjemnością rzuciłem się na głęboką wodę. Wystawiłem teorię na próbę”.

W międzyczasie trafił do francuskiej telewizji. Można go było zobaczyć w programie „Dataroom” w Canal+ prezentowanym przez Gregoire’a Margottona. „Nie lubię błyszczeć w pierwszym szeregu, więc wywiad w telewizji był trudny. Ale to było jeszcze jedno, fajne doświadczenie”. Kursował między Anglią a Francją. W Brentford jego marka urosła do tego stopnia, że nawet Steve Holland, asystent Garetha Southgate’a w reprezentacji Anglii przyjeżdżał przed mundialem w Rosji, żeby przyjrzeć się jego pracy z bliska.

I nagle pojawił się Manchester City.

– W poprzednim roku w City zaczęli myśleć, żeby zwiększyć skuteczność stałych fragmentów gry – opowiada Jover. – Dzięki znajomemu poznałem Mikela Artetę i to on przyprowadził mnie do klubu. To była bardzo szanowana postać tam. Prawdziwy przywódca i osobowość. Cały czas się rozwija – mówi w sześciu językach, nawet włoskim, chociaż nigdy tam nie grał i nie mieszkał.

– Od września gramy co trzy dni, czas treningu jest niesamowicie skrócony. Musisz w tym zgiełku wydobyć najważniejsze rzeczy. Gdy gramy z Norwich, przygotowanie stałych fragmentów gry może mieć znaczenie. To najmniejszy zespół w Premier League (1,79 cm), ale w innych meczach zysk z tego nie będzie tak duży. Jesteśmy silni w każdym obszarze. Ale np. takie Newcastle zdobywa 50 procent bramek po stałych fragmentach – dodaje.

W ubiegłym sezonie Manchester City miał najniższy wskaźnik goli po stałych fragmentach gry w lidze. Na 147 prób strzelił tylko 12 goli. To daje 8.2 procenta skuteczności. Dla porównania Liverpool tych prób miał 142 i strzelił 22 gole. Procent wynosi 15, czyli prawie dwa razy więcej. W tym sezonie wygląda to już lepiej, Manchester City kręci się przy podobnym poziomie. Ale Jover podchodzi do tego ostrożnie.

– Im bardziej jestem w to zanurzony, tym mocniej biorę dane za pomocą pincety. Pracujemy na małym zbiorze danych. Czasami dwa gole wywracają ci do góry nogami wartości procentowe – mówi. I za chwilę dodaje: – Na razie wszyscy są zadowoleni. Współpraca z Guardiolą to spełnienie marzeń. Jest kimś, kto codziennie bucha energią. To niesamowite. Zaczynałem z braku laku w Kanadzie, a dziś pracuję z Pepem… No, nie planowałem tego!”