Właściwy klub w niewłaściwym kraju. Jak Benfica wyciska maksa z futbolowego rynku

Trzy są portugalskie kluby, które potrafiły wyjść przed szereg: Benfica, Porto i Sporting. Ale tylko ten pierwszy od kilku lat jeszcze mocniej demonstruje swą wielkość. Domingos Soares de Oliveira, dyrektor sportowy klubu, nie ma wątpliwości, że to jeden z najciekawszych sportowych projektów w Europie. W rozmowie z portalem „SportsPro” opowiedział o drodze jaką przeszedł 37-krotny mistrz Portugalii.

Cały czas wzrost

„Zawsze musimy być szybsi i mądrzejsi niż duże kluby” – mówi Soares de Oliveira. – W ostatniej dekadzie mieliśmy podobną krzywą wzrostu jak wielkie kluby. Ale zwróć uwagę, że nie startowaliśmy z tej samej pozycji. Kiedy gramy w Lidze Mistrzów, a gramy w niej niezmiennie od dziesięciu lat, widzimy ile nas jeszcze dzieli od Manchesteru City, czy Realu Madryt”.

„W futbolu cały czas musisz szukać lepszych i myśleć jak do nich dorównać. Nie jest to łatwe, ale musisz znaleźć sposób. Najlepiej różnicę niweluje się przez robienie czegoś nieoczekiwanego, podążanie inną ścieżką, żeby nie powielać tego, co robią inni”

„Ten sezon będzie dla nas najprawdopodobniej najlepszym w naszej historii. Spłaciliśmy ogromne długi, nie mamy żadnych wielkich zobowiązań. W pierwszej połowie sezonu 19/20 mieliśmy zysk netto 104,2 mln euro, co oznacza wzrost o ponad 600 procent w porównaniu z tym samym okresem w roku ubiegłym. Oczywiście wiąże się to ze sprzedażą Joao Felixa do Atletico za 126 mln euro. Ale na innych polach też mieliśmy sukcesy. Bez transferów nasz wzrost wpływów to 8,8 procenta” – mówi Soares de Oliveira.

Produkowanie treści 

„Wszystko zaczęło się w 2003 roku. Przyszedł nowy prezydent, ja też dostałem wtedy pracę. Groziła nam sytuacja bankructwa. Poprzedni prezydent poszedł do więzienia, pierwsze dziesięć lat było naprawdę chudych, ale zaczęliśmy z tego wychodzić. Jesteśmy przykładem dla innych klubów, że z każdej sytuacji można wyjść”.

„Pójście drogą innowacji trochę stało się dla nas koniecznością. Dzisiaj jako jedyny klub w Europie przyjmujemy płatności za pośrednictwem blockchain, w tym wypadku jest to krypto waluta Utrust. Jako jedyni w Portugalii mamy własną platformę streamingową Benfica Play. Stale współpracujemy z San Francisco 49ers i San Francisco Giants, drużynami z NFL. Wszystkie nowinki ze Stanów, łapiemy jako pierwsi”.

„Produkowanie treści jest dla nas kluczowym czynnikiem napędzającym naszą działalność. Nawet ludzie, którzy nie są naszymi fanami, ale lubią piłkę, szukają u nas wyjątkowych treści. Chodzi o to, żeby dawać im coś, czego nigdzie indziej nie znajdą. Nie możesz pokazać im czegoś, co widzieli wczoraj w telewizorze. Ale jeśli dasz im kulisy sesji treningowej, albo ekskluzywny wywiad z gwiazdą, to będą w stanie za to zapłacić”.

Strategie cyfrowe 

„Wszystkie kluby będą musiały mieć strategie cyfrowe. Największa zmiana w ciągu ostatnich dwóch lat nastąpiła w świecie wirtualnym. Dla przykładu – mamy dziś 45 tys. posiadaczy biletów sezonowych. Siedem lat temu było ich mniej niż 20 tysięcy. Powodem tej zmiany są urządzenia cyfrowe. Jest łatwiejszy dostęp do ludzi, oni też mają wszystko ułatwione. Mogą za pomocą aplikacji Benfica nabyć bilet w kilka minut. A potem udostępnić to znajomym, którzy też mają smartfona i przejdą tę drogę w kilka minut. Dzięki apce dostarczamy więcej usług”.

„Istotnym przykładem generowania dużych przychodów są transfery: szukanie okazji, by potem wygenerować jak największą cenę. W ostatnich pięciu latach sprzedaliśmy zawodników za 539 mln dolarów. Inwestujemy 10 mln rocznie w akademię. Cały czas szkolimy, pozyskujemy rokujących piłkarzy. Mamy graczy, którzy nie odchodzą od nas przy pierwszej lepszej okazji, bo zwiększamy im pensję i dzięki temu jesteśmy ich w stanie zatrzymać. No chyba, że przyjdzie klub z pierwszej dziesiątki w Europie – wtedy sytuacja się zmienia”.

Własna telewizja 

„Jesteśmy też inni, jeśli chodzi o sprzedaż praw telewizyjnych. Wyłamaliśmy się z reszty ligi. Własna produkcja i dystrybucja pozwala nam zmaksymalizować zarobki. Problemem jest u nas brak dużego nadawcy. Pięć lat temu w Portugalii umowa do praw telewizyjnych wyniosła 7,5 mln euro rocznie. Dzisiaj to jest ponad 40 mln. My umieszczamy nasze mecze na swoim własnym kanale Benfica TV. Kupiliśmy tam również prawa do angielskiej Premier League, prawa do Ligue 1 i sprzedajemy subskrypcję za 10 euro miesięcznie. Dotarliśmy w ten sposób do 350 tys. subskrybentów”.

„Udowodniliśmy w ten sposób, że wartość naszych meczów była dużo większa niż to, co otrzymywaliśmy w starym modelu telewizyjnym. Niestety wciąż są to liczby dalekie od najlepszych lig, z globalnym zasięgiem. Ostatni klub Premier League zarabia na prawach do meczów trzy razy więcej niż my. Ostatni w La Liga – tyle samo, co my. To jest rzeczywistość. To jest rynek. Jeśli grasz w Anglii, albo w Hiszpanii, dostajesz tak dużo pieniędzy z telewizji, że nie musisz gwałtownie myśleć i szukać dodatkowych przychodów”.

„Niektórzy opisują nas jako właściwy klub w niewłaściwym kraju. To nic przeciwko Portugalii, ale to prawda, to jest mały kraj, mieszka tu 10 mln ludzi i pewnych barier nie przekroczymy. Ale gdyby nasze strategie zostały wdrożone w Anglii, albo w Hiszpanii, wyniki byłyby fantastyczne”.