Dzieciaki z sąsiedztwa plus technologia. Triumf akademii Manchesteru City.

Manchester City nie tylko ma Kevina de Bruyne i Pepa Guardiolę. Ma też jedną z najlepszych akademii w kraju, a od wczoraj również zespół z młodzieżowym Pucharem Anglii. Satysfakcja jest tym większa, że udało się pokonać Chelsea, uchodzącą za nr 2 wśród szkolenia młodzieży na Wyspach.

Pep Guardiola zdążył już powiedzieć, że to nowa fala, absolutnie doskonałe pokolenie, które za kilka lat powinno podbijać świat dorosłej piłki. Oczywiście wszyscy trenerzy tak mówią zaraz po sukcesie, ale ten triumf jest inny. Siedmiu z jedenastu graczy to ludzie z okolic Manchesteru, wszyscy z dziesięcioletnim stażem w akademii, kształtowani od początku o końca tak jak zaprojektował to klub z Etihad.

Tylko jeden zawodnik z jedenastki City, Alpha Dionkou, urodził się za granicą. Pochodzi z Senegalu. Filozofia City, by wychowywać „swoich” już niedługo będzie ich przewagą. Brexit zakaże werbowania do akademii graczy poniżej osiemnastego roku życia spoza Anglii. City dzisiaj triumfuje, choć dobrze wie, że to nie była łatwa droga. Jak zauważa Sam Lee w „The Athletic”, klub miał trzech różnych dyrektorów odkąd ostatni raz wygrał młodzieżowy Puchar Anglii w 2008 roku. W tym czasie ścierały się różne pomysły. Teraz wydaje się, że wszystko gra i hula. Nie jest to łatwe, gdy na małej przestrzeni trzeba rywalizować o zdolną młodzież z Evertonem, Liverpoolem i Manchesterem United.

City podpisuje umowy z piłkarzami od wieku 8 lat. Przekonuje ich dobrą edukacją w szkole St. Bede’s, świetnym kompleksem, turniejami młodzieżowymi na całym świecie, markowym sprzętem, no i otoczką wielkiego klubu. Ogromną rolę w budowaniu know-how odegrał Hiszpan Rodolfo Borrell – ten, który w Barcelonie podpisał kiedyś umowę z Messim. Pracuje w City już szósty rok. Od tego czasu posiadanie piłki jest tutaj kluczem. Zespoły młodzieżowe z Etihad średnio 70 procent czasu gry mają futbolówkę. Każdy dzieciak może potem swój mecz oglądać w aplikacji Hudl. City rozgrywa to pod każdym względem, także technologicznym.

Wyzwaniem stojącym przed dyrektorem akademii Jasonem Wilcoxem jest teraz znalezienie właściwej równowagi między szkoleniem młodych a zrobieniem wszystkiego, by ci młodzi coraz mocniej i łatwiej przechodzili do pierwszego zespołu. Jak Mbete-Tabu, Delap i Rogers, którzy zostali sprowadzeni przez szefa rekrutacji akademii Joe Shieldsa. City szczyci się dziś przykładem Fodena, na którego stawia Guadiola, ale ma też w przeszłości przypadek Jadona Sancho, szczęścia szukającego w Borussii Dortmund. Młodzieżowy Puchar Anglii jest fajną chwilę, ale prawdziwa praca zaczyna się później. I nie jest to najbardziej optymistyczna część tej historii.

Według danych zawartych w książce Michaela Calvina „No Hunger in Paradise” mniej niż 0,5 procent dziewięciolatków zapisujących się do akademii dowolnego klubu gra potem w pierwszej drużynie. 75 procent dzieciaków odpuszcza między 13 a 16 rokiem życia. Tylko dwa procent osób, które dostają kontrakty w wieku 16 lat, kończy grę w jednej z pięciu najlepszych lig Anglii w wieku 18 lat. Szacuje, że współczynnik sukcesu młodego chłopaka, który zostaje graczem Premier League, wynosi 0,012 procent.