Leicester nie chwali się jak pracuje, ale markę ma taką, że angielscy dziennikarze co chwilę chcą zgłębić ich fenomen. Nie ma drugiego klubu w Premier League, który w ostatnich latach z analizy i rekrutacji zrobił hasło przewodnie. Nawet pandemia nie pokrzyżowała ich planów.
Mistrzowie Anglii za ery Claudio Ranieriego za wszelką chwalą się tym samym: Jamie Vardy, Riyad Mahrez i Johny Evans to byli piłkarze wyciągnięci za grosze, których potencjał w porę dostrzeżono i wyciągnięto z niego więcej niż ktokolwiek by pomyślał. Do tego dorzućmy droższych Youriego Tielemansa i Wilfreda Ndidiego, a potem jeszcze przypomnijmy sobie o Wesleyu Fofanie, Timothym Castagnie i Cengizu Underze. Ostatnia trójka to nabytki z tego lata. To pokazuje, że maszynka pracuje.
Różnica jest taka, że dzisiaj Leicester trudniej wyciąga się piłkarzy. Kluby wiedzą, że skoro pytają Lisy, to znaczy, że widzą w tym ogromny interes i dyktują cenę. Fofana z Saint-Etienne kosztował 30 mln funtów, ale Brendan Rodgers długo nalegał na ten transfer. Za Jamesa Tarkowskiego w Burnley musiałby zapłacić 40 mln. Fofana to wciąż nieodkryty talent w większej skali. Klub zapłacił 30 mln, ale wierzy, że w przyszłości zarobi na nim dwa razy więcej.
„Moim cele jest podpisywanie kontraktów z piłkarzami, gdzie czuję minimalne ryzyko. Wesley ma ogromny potencjał. Nie boję się, że w dłuższej perspektywie nie wypali” – mówił Rogers na łamach „The Telegraph”. Klub specjalnie dla niego oddelegował do pomocy Kolo Toure, byłego reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej. Fofana też ma te same korzenie, obaj znaleźli wspólny język i często razem analizują występy.
Leicester dalej ma pozytywną łatkę klubu, który stawia na analizę. Który nie ma aż tak dużych pieniędzy jak giganci, więc musi to nadrobić gdzie indziej. Od 2016 roku, zaraz po mistrzowie siatka rekrutacyjna przeszła ogromne zmiany. Wiele osób skusiło się na lepsze pieniądz w innych zespołach. Klub budował od nowa, ale filary już stały – nie doszło do kataklizmu. Wyscout, Instat, StatsBomb, Opta i Scout7 ciągle są tu na pierwszym miejscu. Castagne, który trafił tego lata był na liście Leicester już w 2013 roku podczas gry w Belgii. W ostatnim roku miał już status „musimy go kupić”, ale Rodgers hołduje zasadzie, by przyjrzeć się dokładnie piłkarzowi 12 miesięcy zanim wydanie zostana gotówka.
Dzisiaj kluczowe postaci scoutingu w klubie to Callum Smithson (szef skautingu technicznego), Adam Fox (skaut techniczny), Mladen Sormaz (szef Football Analytics) i starszy skaut Jose Fontes. Całość nadzoruj Lee Congerton, który pracował z Rodgersem w Celticu i Chelsea. Klub w czasie pandemii rozwija siatkę skautów lokalnych. Wie, że nie może pojawić się wszędzie i że loty są utrudnione. Skaut na Francję, Philippe Pelluault miał ogromny udział przy transferze Fofany.
„Faceci z zespołu rekrutacyjnego Lee to bardzo utalentowani ludzie i bardzo dobrze rozumieją rynek. Wiemy, że nie podpisać umów z graczami o wartości 60-90 milionów funtów, to nie to, co tutaj robimy. My patrzymy w ukryte luki. Jesteśmy wszędzie tam, gdzie wielkich jeszcze nie ma” – mówi Rodgers.