Budowanie kultury Chelsea. Jak Lampard zmienił narrację wokół akademii

Pierwsze, co rzuca się w oczy to ogromne zdjęcie Johna Terry’ego. Wisi nad schodami, tuż przy samym wejściu do akademii. Nie ma lepszej inspiracji dla młodych chłopaków niż piłkarz, który z Chelsea wygrał wszystko, co było do wygrania. Dzieciaki w Cobham mijają go każdego dnia. A potem coraz mocniej pukają do wielkiego świata piłki.

Rewolucja trwa tu już dawno. Pracę u podstaw wykonano dobrych kilka lat temu. Ale dopiero embargo transferowe plus ręka Franka Lamparda pozwoliły puścić lokomotywę na inne tory. Już Callum Hudson-Odoi i Ruben Loftus-Cheek byli przełomem. A za chwilę w pierwszym składzie pojawili się Tammy Abraham, Mason Mount i Fikayo Tomori – wszyscy napisali już w tym sezonie piękną kartę, a to pewnie i tak początek, bo o akademii Chelsea jest ostatnio głośno i nie tylko ze względu na pijar.

Chelsea ma dziś najwięcej scoutów w Anglii, jeśli chodzi o wyszukiwanie młodych-zdolnych. Ma też jeden z największych budżetów na akademię. To już nie jest klub, który od 2003 roku, czyli od ery Romana Abramowicza komunikuje światu: mamy kasę na transfery i nie zawahamy się jej użyć. Młodzi, którzy wchodzą dzisiaj do pierwszego składu The Blues są w akademii od samego początku. Loftus-Cheek, Hudson-Odoi, Abraham i Tomori przyszli w wieku 8 lat. Mount i James odbyli pierwszy trening jako sześciolatkowie.

Ośrodek Cobham młodzież dzieli razem z pierwszym zespołem. Lampard nie tworzy tutaj barier: młodzi ćwiczą na tej samej siłowni, co dorośli. Jedzą w tej samej stołówce. Jody Morris, asystent Lamparda, jest na niemal każdym meczu młodzików. Mówił o tym niedawno Glen Johnson, ex gracz Chelsea, że gdy przyszedł na mecz syna, to obok stała cała świta z Lampardem i Morrisem na czele.

Klub angażuje mnóstwo byłych piłkarzy: Claude Makelele, Petr Cech, Hilario, Carlo Cudicini, Tore Andre Flo czy Paulo Ferreira – to tylko kilku, którzy regularnie dokładają tutaj cegiełkę. Morris w wywiadach cały czas powtarza o budowaniu kultury Chelsea. Młodzi od małego są otoczeni wielkimi legendami spoglądających na nich ze ścian. Tych samych ludzi spotykają zresztą na korytarzach. Nawet takie rzeczy jak bursy czy mieszkania wynajmowane dla młodych piłkarzy są zlokalizowane w promieniu jednej mili od środka treningowego.

Nie tak dawno klub pochwalił się statystyką, że na 32 piłkarzy z dwóch zespołów młodzieżowych aż 15 trafiło do reprezentacji Anglii w różnych kategoriach wiekowych. Inna ciekawa statystyka: Aż 56 procent (20 na 36) zawodników reprezentujących The Blues w swoich kadrach narodowych na poziomie od U16 jest w Chelsea od ósmego roku życia. Ben Knight, trener w akademii, mówił niedawno o tym na Lech Confrence. Przekonywał, że Chelsea już dawno nie kojarzy się ludziom tylko z pieniędzmi Romana Abramowicza. Rosjanin poza tym, że kupował gotowych piłkarzy, inwestował też ogromne kwoty w akademię.

To on w 2004 roku rozpoczął operację pt. ośrodek w Cobham. Trzy lata później Jose Mourinho przyznał, że właśnie rozpoczyna się nowa era klubu. 22 boiska pełnowymiarowe (6 o standardach Premier League), siłownia, basen, kapsuły relaksacyjne i inne cuda. Frank Arnesen, były dyrektor sportowy Chelsea powiedział kiedyś, że w rozmowach z Romanem Abramowiczem żaden inny temat nie pojawiał się tak często jak rozwijanie młodych piłkarzy.

Mimo to Chelsea długo nie mogła odkleić łatki, która do niej przylgnęła. Mourinho lubił mówić o młodych, ale głównie rzucał ich po wypożyczeniach. To Chelsea zawsze biła rekordy w liczbie piłkarzy porozrzucanych po innych klubach. Nathaniel Chalobah, Josh McEachran, Dominic Solanke – wszyscy mówili, że mieli ogromny talent, ale nieszczęśliwie znaleźli się w środowisku, które raczej nie popychało ich do przodu.

Frank Lampard tę tendencję zmienia. Chelsea z dumą prezentuje swoich wychowanków. A kolejni już naciskają. W ostatniej dekadzie The Blues aż 16 razy wygrywali ligę w różnych kategoriach wiekowych.

– Chcemy budować zwycięzców – mówi Jody Morris. Cytaty Lamparda i Terry’ego wywieszona na białych ścianach akademii codziennie przypominają młodym, że nie znaleźli się w przypadkowym miejscu.