Rafa Benitez opowiada o życiu w Chinach. Akademia na 23 boiska!

– Steven Gerrard powiedział kiedyś, że nigdy go nie pochwaliłem. Możliwe. Których nauczycieli ze szkoły pamiętasz najlepiej? Przecież nie tych, którzy klepali cię po plecach – mówi Rafa Benitez w nowym „Four Four Two”. Triumfator Ligi Mistrzów z 2005 roku obecnie pracuje w chińskim Dalian Yifang. Przetłumaczyliśmy najciekawsze fragmenty, m.in. o akademii na… 23 boiska. 

***

Najważniejszą rzeczą w Chinach jest ich kultura. Mają 5 tys. lat. Zawsze, kiedy jadę pracować w nowe miejsce, próbuję dowiedzieć się czym żyją ludzie dookoła. Tak zrobiłem w Liverpoolu – naturalnie było mi łatwiej, bo znałem Beatlesów. W Newcastle rozmawiałem z Geordies, żeby lepiej wiedzieć, co czują. W Dalian Yifang jest to samo. To szacunek do miejsca, które daje ci szansę.

***

Dalian Yifang jest wspierany przez grupę Wanda, jej szefem jest najbogatszy człowiek w Chinach. Jest tu coś takiego, co nazywa się Projektem Wanda. Wysyła się dzieci do Hiszpanii. Mogą trenować w Ateltico, Villarrealu, Celcie Vigo i Realu Sociedad. Uczą się naszego rozumienia piłki, a potem wracają. Budujemy tu teraz całą strukturę: zatrudniliśmy koordynatora drużyn młodzieżowych, koordynatora akademii, trenera rezerw, trenera fitness oraz ekspertów od bramkarzy. Mamy 10 osób z Hiszpanii, które uczą chińskie dzieci w wieku 6 – 10 lat. Nie jest to normalne, bo tu się w tym w wieku w szkołach nie gra w piłkę. Był czas, kiedy 50 mln ludzi grało w ping-ponga. Guangzhou Evergrande, Jiangsu Suning, Shanghai SIPG i Beijing Guoan wyjmują najlepszych zawodników poniżej 23 roku życia. Nie ma ich wieku na rynku. Musisz produkować własnych. Najlepiej jak najwcześniej. To jak z nauką języka. Jeśli nauczysz się dobrych podstaw przed 12. rokiem życia, będziesz mówić bez akcentu jak tubylec. Potem juz tego nie wyplenisz.

***

Mój dzień zaczyna się tutaj 0 7:30. Szofer podjeżdża pod dom, zasuwamy bardzo szybko, cały czas zmienia pasy, to nawet ekscytujące. Barierą oczywiście jest język. Chińczycy mówią, że zajęłoby mi to pięć lat. Jedno słowo ma kilka znaczeń i musisz umieć je odpowiednio wymawiać. Wszystko zmienia się w zależności od kontekstu. Kluczem jest znalezienie dobrego tłumacza, on musi mieć podobny charakter do ciebie. Jeśli jestem wściekły, to on nie może stać jak podkulony. Też musi oddać moje emocje. Czasami dochodzi do zabawnych sytuacji. Stoję przy linii bocznej, odwracam się, a on stoi za mną. Sędzia się wścieka, bo jest za dużo ludzi przy linii. Ale jak mam wytłumaczyć coś piłkarzom bez tłumacza?!

***

Nigdzie nie spotkałem tylu fanów Liverpoolu, co w Chinach. Ciągle przypominają finał ze Stambułu. Pytają mnie nawet o taktykę! Skąd u mnie takie zamiłowanie. Powiem tak: lubię grać szachy i lubię grać w Stratego, to taka gra planszowa, w której gracze kontrolują armie. Lubiłem to, gdy miałem 13 lat. Potem, w wieku 17 lat wiedziałem już, że chcę być trenerem. Jeździłem do Arrigo Sacchiego, Fabio Capello albo Claudio Ranieriego, gdy był w Fiorentinie. Lubię patrzeć szerzej, ale sama taktyka nie wystarczy. Nie ma znaczenia, co masz w głowie, albo co nakreślisz na tablicy. Kiedy rysujesz strzałki na flipcharcie, zawsze wygrywasz. Dużo bardziej liczy się to, jaką nić porozumienia z piłkarzami wytworzysz, żeby grali według twojego planu na boisku. Musisz mieć tę pewność. I nie chwalić ich za bardzo, bo stracą czujność. Steven Gerrard powiedział kiedyś, że nigdy go nie pochwaliłem. Możliwe. Których nauczycieli ze szkoły pamiętasz najlepiej? Przecież nie tych, którzy klepali cię po plecach.

***

Newcastle to ogromny klub, baza fanów i ich przywiązanie robi wrażenie. Całe miasto tym żyje! Ale po kilku miesiącach widziałem, że właściciel nie ma wizji. Była szansa, żeby zbudować tam, coś większego, ale to był wybór typu: duży projekt albo żaden projekt. Czekałem na ruch ze strony Newcastle do ostatniej chwili. Ale nie było ruchu. Nic się nie zmieniało. Nie chciałem zostać kolejny sezon i walczyć o przetrwanie. Pomyślałem: jakie mam opcje? Najważniejsze kluby w Europie były zajęte, więc przyszła mi myśl: okej, może to jest ten moment, żeby spróbować czegoś innego. Ludzie mówią, że to nie jest silna liga. Ok, ale ja patrzę na to jak na projekt, który chce zrobić coś nowego. Pierwsza szóstka w Anglii była zajęta. Mógłbym siedzieć w domu i patrzeć na to w telewizji. Ale ja lubię trenować. Nie wysiedziałbym w domu. Pod koniec mojego kontraktu nie będę miał 70 lat. Będę miał 61, to wciąż dobry wiek jak na menedżera. Na pewno chcę tu coś po sobie zostawić. Klub za 230 mln funtów buduje akademię na 23 boiska. Gdyby to była Anglia, całość byłaby gotowa za rok albo dwa. Tutaj chcą to tworzyć już w styczniu. A jeszcze w czerwcu mieli pole z krowami!