Scouting jak z Tindera. Kluby Premier League szukają piłkarzy przez aplikację

Transfer Room jest już używany przez 13 klubów z angielskiej czołówki. Pozostałe wielkie światowe marki też powoli się do tego przekonują, zwłaszcza w czasach koronawirusa – czytamy w „The Guardian”. 

Dyrektorzy 250 klubów na pięciu kontynentach zanurzyli się w świat szybkiego randkowania online. Był lipiec, wszyscy uczestniczyli w specjalnej konferencji scoutingowej. Co 10 minut rozpoczynali nowe spotkanie. Chwilę potem krótka rozmowa. I znowu kolejne spotkanie. Wszystko działo się bez tzw. agentów piłkarskich. Tylko dyrektorzy szukające piłkarzy i kluby, które piłkarza chcą oddać.

W grę wchodziło trzynaście zespołów Premier League , w tym Arsenal, Everton i Brighton. „Otrzymujesz 10-minutowy przedział czasu. Otóż ​​to. A potem przejdź do następnego ”, wyjaśnia Dan Ashworth, dyrektor techniczny w Brighton, który mówi, że on i jego koledzy, Paul Winstanley i David Weir, w ciągu czterech godzin zorganizowali 45 wirtualnych spotkań z innymi klubami.

„Pojawia się przycisk, aby nacisnąć na następne spotkanie i od razu w nim jesteś” – mówi. „Przed każdym spotkaniem przyglądamy się niektórym graczom z tego klubu, którymi możemy być zainteresowani. To świetny sposób na poprawę bazy kontaktów i efektywne wykorzystanie czasu, a także możliwość rozmawiania z wieloma klubami ”.

Konferencja odbywała się pod auspicjami platformy wymiany graczy online Transfer Room, która umożliwia klubom zawieranie transakcji transferowych i wypożyczeń online. Przesłanie klubów od Jonasa Ankersena, założyciela i dyrektora generalnego, jest kuszące: możecie teraz i tu odzyskać kontrolę nad transferami. Na razie chyba to działa: zaangażowanych jest ponad 500 klubów, płacących miesięczną subskrypcję w wysokości od 165 do 2500 funtów, w zależności od tego, czy są na poziomie League Two, czy w Lidze Mistrzów.

Witryna pozwala klubom zobaczyć, którzy zawodnicy są dostępni i zbierać informacje za pomocą wiadomości bezpośrednich – bez często krętego i kosztownego procesu przechodzenia przez agentów i pośredników. Pierwsza umowa na platformie została zawarta za 3 miliony funtów w 2017 roku, między dwoma klubami Championship, a Ankersen spodziewa się, że tego lata będzie jeszcze ponad 100.

„Dużą zaletą jest to, że niektóre transakcje mogą przebiegać szybciej” – mówi dyrektor sportowy Dynama Drezno, Kristian Walter, który opisał to miejsce jako „cichą rewolucję”.

„Nie musisz kontaktować się z trzema, czterema czy pięcioma agentami. Możesz iść prosto do klubu. Jeśli potrzebuję zawodnika i nie mam bezpośredniego kontaktu z klubem, agent ma władzę. Powie: „Spróbuję popracować nad umową, ale potrzebuję tego i tego”. Ostatecznie nie możesz zaoszczędzić na prowizji agenta, ale kontakt między klubami pozwoli zaoszczędzić trochę pieniędzy. ”

W zeszłym roku raport FIFA wykazał, że na agentów i pośredników zaangażowanych w transfery międzynarodowe wydano ponad pół miliarda funtów – wzrost o prawie 20% w stosunku do 2018 r. „Widzę, jak bardzo kluby chcą odzyskać kontrolę nad rynkiem transferowym”, mówi Ankersen. „Widzę, że kluby chcą mieć większą władzę i będą w przyszłości dużo bardziej dominować na rynku”.

Kiedy w czwartek dyrektorzy sportowi nie omawiali umów, wielokrotnie pojawiał się inny temat: jak inaczej będzie wyglądał rynek transferowy tego lata po druzgocącym ciosie pandemii Covid-19. Chociaż prognozy były różne, dyrektor piłkarski Feyenoordu, Frank Arnesen, nie był sam w swojej ocenie, że może nastąpić spadek opłat nawet o 25% -30%.

„W Feyenoord mamy 300 osób – trudno im powiedzieć, że musiałeś zmniejszyć swoje dochody, tylko po to, aby kupić tego i tego gracza. Dla mnie bardzo ważne jest, aby ponownie kupić zawodników, którzy nie mają kontraktu. Jeśli możemy to zrobić, będziemy silni. Ale prawdopodobnie sprowadzimy tylko dwóch lub trzech graczy na wypożyczeniu, ponieważ nie możemy wydać dużo pieniędzy ”.

Arnesen, który był wcześniej w Tottenham i Chelsea. Zauważa też inny istotny punkt. „Wszyscy mają nadzieję, że za rok wszystko wróci do normy, ale ciekawie będzie zobaczyć, ile czasu zajmie powrót do zdrowia piłki nożnej” – mówi. „Właściciele wielu klubów są właścicielami dużych firm i wielu z nich straci pieniądze. Sponsoring, bilety i dochody z telewizji nie są już na tym samym poziomie. Więc może potrwa to dłużej, niż wszyscy myślą ”.

Ivan Kepcija, dyrektor sportowy Hajduk Split, mówi, że zakłócenia mogą pomóc mądrzejszym klubom z mniejszymi pieniędzmi w szybszym awansie. „Mamy nadzieję, że wielkie ligi będą nadal wydawać zgodnie z planem, ponieważ z nich płyną do klubów takich jak nasz” – mówi. „Ale jeśli właściciel czołowego klubu poniesie straty finansowe w swoim prywatnym biznesie, może to mieć wpływ na jego zespół. Więc możemy  oglądać, jak niektóre potęgi upadają. Wtedy niektóre kluby średniego poziomu wyłonią się na czołowe pozycje.

Dyrektor sportowy Rangers, Ross Wilson, mówi, że jest za wcześnie, aby przewidywać. „Jesteśmy w tak niepewnym miejscu, jedyne, co możemy zagwarantować, to to, że będzie inaczej. Spadną opłaty transferowe, wynagrodzenia i prowizje agentów – już to widzimy. To zupełnie inny rynek niż cztery miesiące temu ”.

„Pandemia jest dobrą okazją dla wszystkich klubów, aby skupić się na tym, czym naprawdę jest piłka nożna” – mówi. „Ponieważ stała się bardziej biznesem: wszyscy mówimy o pieniądzach, pieniądzach, pieniądzach. Do pewnego stopnia jest to w porządku, ale niektóre kwoty pochodzą z innego wszechświata. Gracz może zostać kupiony za 200 milionów euro, ale w tym samym mieście są ludzie, którzy nie mogą nawet kupić jedzenia. To jest po prostu szalone ”.

Tekst jest przetłumaczonymi fragmentami z The Guardian